Czy nie masz czasem wrażenia, że niektórzy trenerzy, prowadząc swoje szkolenia w wirtualnej sali, zapominają, że mówią do żywych ludzi?
Robią prezentacje, pokazują slajdy, omawiają, zalecają, starają się być klarowni – wszystko jest świetnie, tylko że wygląda to trochę tak, jakby było nagrane. Siedzisz z drugiej strony, jako uczestnik, słuchasz i tak naprawdę nie wiesz, czy oglądasz wcześniejsze nagranie, czy też trener rzeczywiście, w tej samej chwili siedzi przed kamerą. Wiesz, że w szkoleniu biorą udział inni ludzie, ale tak naprawdę, mogłoby ich nie być. Nie masz z nimi kontaktu, tak samo zresztą, jak z prowadzącym.
Dobry występ przed kamerą to za mało
Przekaz, klarowność, dobre slajdy, dobra prezentacja, płynność mowy – to wszystko jest ważne. Ale dla ludzi, szczególnie wtedy, gdy się czegoś nowego uczą, kluczowe jest poczucie rzeczywistego kontaktu z drugą osobą.
Gdy wiem, że nie jesteś nagraniem, ale żywym człowiekiem, który w tej właśnie chwili mówi do mnie, przestawiam moją uwagę na inny tryb funkcjonowania.
Największą zaletą szkolenia prowadzonego na żywo, jest możliwość bezpośredniego kontaktu z uczestnikami oraz pomiędzy uczestnikami. Nie warto zmieniać prowadzonego na żywo szkolenia online w elearning – zestaw nagrań odtwarzanych w trakcie szkolenia, tyle że nie z komputera, ale z głowy osoby prowadzącej.
E-learnig jest potrzebny, cenny i przydatny. Jest jednak gigantyczna różnica pomiędzy elearningiem a wirtualnymi szkoleniami robionym na żywo (nazywanymi czasem po angielsku (VILT – Virtual Instructor Lead Training) .
Różnica pomiędzy tymi dwoma rodzajami szkoleń jest taka, jak różnica pomiędzy oglądaniem meczu na żywo i meczu z nagrania. Oglądanie nagrania nigdy nie będzie tym samym, co oglądanie transmisji na żywo, nawet gdy nie wiesz, jaki padł wynik.
Jeśli chcemy, żeby nasi uczestnicy w trakcie szkoleń online byli zaangażowani, żeby nie robili innych rzeczy w trakcie szkolenia, żeby jak najwięcej się nauczyli, warto szkolenia prowadzone na żywo, robić… na żywo.
Jak najwięcej interakcji
Czy, aby ożywić szkolenie, wystarczy poprosić uczestników o zadawanie pytań na czacie? To jest jakiś krok w dobrą stronę, ale ponieważ większość osób z tego nie skorzysta, to za mało. Przez czat aktywna będzie jedna, dwie osoby. To za mało. Pracujesz przecież z całą grupą!
Chodzi raczej o to, by w trakcie szkolenia prowadzonego na żywo, każdy z uczestników wchodził w jak największą liczbę interakcji z innymi ludźmi: z tobą, jako osobą prowadzącą, ale także z innymi uczestnikami.
Kilka podpowiedzi
Ogranicz czas swoich prezentacji: nie mów „w monitor” dłużej niż 5 minut. Po tych 5 minutach coś musi się wydarzyć – np. pytanie, małe zadanie, zagadka, coś, co sprawi, że uczestnicy będą musieli coś zrobić.
Stosuj ćwiczenia w małych grupach. Dziel uczestników na 2-4-osobowe podgrupy i daj każdej grupie to samo zadanie do wykonania. Potem zbierz grupy i porównaj efekty.
Dawaj uczestnikom zadania, a potem zapraszaj ich, by pokazali innym swoje rozwiązania zadań, jakie przed nimi stawiasz: Jak tobie to wyszło Mariola? Świetnie! Marku, a możesz pokazać, jak ty to zrobiłeś?
Stosuj dyskusję grupową – zadawaj uczestnikom prowokujące do rozmowy pytania, wciągaj ich do dyskusji, angażuj pasywnych uczestników (zadaj np. pytanie imienne), podsumowuj ich wypowiedzi, doceniaj ich wkład itp.
Przerywaj swój screensharing pytaniami w rodzaju „co wpisalibyście w tym miejscu?” albo „otwórzcie program u siebie i zróbcie to, co ja przed chwilą” albo „w zaznaczonym fragmencie kodu jest błąd, powiedzcie gdzie?”
Uruchom kamery. Zachęć uczestników, by włączyli swoje kamerki. To daje poczucie bardziej żywego kontaktu.
Bądź naturalny. Mów z głowy, nigdy z kartki. Nie bój się pomyłek czy przejęzyczeń. Odwołuj się do wypowiedzi uczestników. Staraj się dobrze bawić w trakcie szkolenia. Czerp przyjemność z kontaktu z innymi.